-
Jednoosobowa wytwórnia -
|
Bogdan Plewczyński, lat 32, autor zdjęć do kilku filmów
oświatowych zrealizowanych w łódzkiej wytwórni, powziął zamiar zostania
samodzielnym producentem filmowym. Na mocy Ustawy o Kinematografii
otrzymał licencję i ... ruszył w Polskę z kamerą oraz zbiorem przepisów
podatkowych.
- Dlaczego zająłeś się produkcją filmów, nie mając żadnego
doświadczenia w tej dziedzinie?
Odpowiedz jest banalnie prosta: połknąłem bakcyla kina. Kilka lat temu
zaproponowano mi pracę operatora w filmach opowiadających o ziemi
lubuskiej oraz gorzowskiej. Podczas realizacji, kiedy z kamerą
odwiedzaliśmy te piękne zakątki Polski, wymyśliłem sobie cykl filmów pod
hasłem “Portrety miast polskich”.
- Od tego zacząłeś realizować i działać jako właściciel jednoosobowej
firmy STUDIO ORION FILM?
Po otrzymaniu uprawnień z Ministerstwa Kultury i Sztuki rozesłałem do
władz kilkunastu miast w Polsce propozycje nakręcenia filmów
dokumentalnych mówiących o historii, kulturze i tradycji tych miast, o
ludziach z nimi związanych. Miasta bowiem różnią się właśnie swoją
historią, współczesność jest wszędzie taka sama. Spójrzmy choćby na nowe
dzielnice Łodzi, Wrocławia czy Pcimia – są one prawie identyczne. Chciałem
wybrać do swojego cyklu miasta, które w przeszłości coś znaczyły.
- Jak na przykład Kalisz?
Udokumentowana historia Kalisza liczy sobie 1800 lat i dlatego bardzo
się ucieszyłem, że gospodarze tego miasta pierwsi odpowiedzieli na moją
ofertę. Film jest już prawie gotowy i nosi roboczy tytuł “Calisia civitas”.
To 20-minutowy dokument w reżyserii Andrzeja B. Czuldy z Wytwórni Filmów
Oświatowych w Łodzi, który również napisał scenariusz.
- Mógłbyś w kilku słowach powiedzieć o finansowej stronie swoich
przedsięwzięć?
Film o Kaliszu kosztował 8 mln zł i powstał – jak powiedziałem – na
zamówienie Urzędu Miasta. Prawie 80 proc. tej sumy pochłania realizacja, a
więc taśma, sprzęt, usługi, honoraria itp., pozostała część to mój zysk
oraz podatek. Dla porównania: produkcja pełnometrażowego (czyli
półtoragodzinnego) filmu fabularnego kosztuje obecnie średnio ok. 300 mln
zł. Okazało się, że mój film jest o 45 proc. tańszy od podobnego, który
powstałby w państwowej wytwórni.
- Czym to tłumaczysz?
Firma Studio Orion Film jest jednoosobowa, nikogo jeszcze nie
zatrudniłem. Poza tym o niskich kosztach decydują takie elementy jak:
szczupłość ekipy realizacyjnej, skrócony do minimum okres zdjęć, brak
narzutów na usługi produkcyjne oraz nie tak bardzo wysoki podatek.
- Największe problemy podczas realizacji?
Bez wątpienia zakup taśmy filmowej. O innych nie warto mówić, szybko
się rozwiały dzięki znakomitej współpracy ekipy władz Kalisza oraz
wydatnej pomocy wielu osób.
- Co dalej?
Kolejny film, również z cyklu “Portrety miast polskich”, jest już w
trakcie zdjęć, a poświęcony będzie Lublinowi. Mam oczywiście kilka innych
projektów, ale za wcześnie o nich mówić. Jako producent jestem także
otwarty na propozycje od różnych klientów i o ile będzie mi się opłacało –
podejmę się każdej realizacji.
TADEUSZ
WIJATA
|