- Nekropolis czeka... -
Miasto nie chce finansować filmu o Starym
Cmentarzu?
Łódzki reżyser Andrzej Czulda chce nakręcić
film o Starym Cmentarzu przy ul. Ogrodowej. Wszystko jest gotowe:
scenariusz, kosztorys, czeka też ekipa. Kłopot w tym, że nie ma
chętnych do finansowania przedsięwzięcia. A taki film byłby świetną
promocją Łodzi.
- Władzom miasta pomysł bardzo się spodobał – mówi Andrzej
Czulda - Radnym także. Ale jak przychodzi do rozmów o
pieniądzach, tylko bezradnie rozkładają ręce i zasłaniają się
przepisami. A film można by wykorzystać do promowania Łodzi i jej
unikatowych zabytków. Powinniśmy się chwalić tym, co mamy
najładniejszego i najbardziej wartościowego.
Film ma być 50-minutowym dokumentem z inscenizowanymi wstawkami.
Reżyser chce pokazać piękno zabytkowej nekropolii przez okazałe
grobowce fabrykantów: Scheiblera, Grohmana, Geyera, Biedermanna. W
filmie pojawiłyby się także sceny z wnętrz pofabrykanckich pałaców
oraz dawnych fabryk.
- Pokazalibyśmy, jak powstawała Łódź – ziemia obiecana, jak ci
ludzie żyli, pracowali – opowiada Czulda.
Zdjęcia miałyby być kręcone jesienią, bo o tej porze nekropolia
wygląda najładniej. Ale w różnych porach dnia. Według wizji
reżysera, film mógłby się zaczynać nocą. Otwiera się cmentarna brama
i wjeżdża karawan rodem z XIX wieku. Woźnica, przebrany w strój z
epoki, podjeżdża pod jeden z grobowców i…
- W tym momencie zaczynałaby się opowieść na przykład o Grohmanie
– dopowiada Andrzej Czulda. – Pokazalibyśmy jego grobowce,
później wille i pałace, fabrykę. I tak po kolei.
Ostatnia scena byłaby kręcona 1 listopada, koniecznie po zmroku,
bo wtedy nekropolia wygląda najbardziej urokliwie. Tysiące płonących
zniczy pokazanych z dużej wysokości. Pewnie łódzcy strażacy
musieliby wypożyczyć ekipie odpowiedni podnośnik.
Pierwotnie film był planowany z większym rozmachem. Zdjęcia podczas
czterech pór roku, całość podzielona na cztery części. Koszty
realizacji okazały się jednak zbyt wysokie, dlatego reżyser okroił
swój pomysł. Zaplanował 12 dni zdjęciowych, jesienią, a całość ma
kosztować około 190 tys. Zł. Skąd je wziąć?
Władze Łodzi poinformowały twórcę, że pomysł jest świetny, promocja
Łodzi także, bo film można by wyprodukować także w języku niemieckim
i rosyjskim. Dlaczego zatem miasto za film nie zapłaci? Bo prawo nie
przewiduje finansowania z publicznych pieniędzy wskazanych przez
władze przedsięwzięć. Ale, Ale, jak zapewnił Czuldę prezydent Łodzi
Jerzy Kropiwnicki – może on wziąć udział w konkursie.
Co to za konkurs? Miasto co roku przeznacza określoną pulę na
dofinansowanie produkcji filmowych. Aby ubiegać się o dotację,
trzeba mieć tzw. wkład własny, czyli około 50 proc. Kwoty potrzebnej
na realizację filmu.
- Bardzo chętnie, ale skąd mam wziąć pieniądze na ten nieszczęsny
wkład własny? – rozkłada ręce reżyser. – Pukałem do wielu
drzwi, ale nikt nie był zainteresowany sponsorowaniem filmu.
Towarzystwo Opieki nad Starym Cmentarzem przy ul. Ogrodowej
kibicuje pomysłowi nakręcenia filmu, ale pieniędzy na ten cel nie
przeznaczy. Bo ich nie ma. Wszystkie środki, jakimi dysponuje, to
dobrowolne datki łodzian, zbierane podczas corocznych kwest na
nekropolii. I każda złotówka jest wydawana na ratowanie zabytkowych
nagrobków. Choć, zdaniem Łucji Robakowej z TOnSC, taki film z
pewnością rozsławiłby Łódź i sam cmentarz. A to z kolei pomogłoby w
zbieraniu funduszy na ratowanie najcenniejszego zabytku – kaplicy
Karola Scheiblera.
W sprawę zaangażował się także Maciej Grubski, senator RP. Pisma z
prośbą o wsparcie inicjatywy wysłał do władz Łodzi oraz Ewy Goczek,
honorowego konsula RFN w Łodzi.
- Konsulat nie dysponuje żadnymi funduszami, ale mogę
rekomendować to przedsięwzięcie w ambasadzie – zapewnia Ewa
Goczek. – Potrzebuję tylko więcej szczegółów, przede wszystkim
kosztorys.
Ewa Goczek niedawno oprowadzała ambasadora Niemiec po Starym
Cmentarzu, więc będzie wiedział, o czym jest mowa.
Monika Pawlak |