- Co dalej z Nekropolis? -
"Nekropolis" - miasto zapłaciło za film,
którego teraz nie chce
Na "Nekropolis" czekają miłośnicy historii Łodzi
Łódzcy urzędnicy wydali 127 tysięcy złotych na
produkcję filmu "Nekropolis", który prezentuje łódzki Stary
Cmentarz, a teraz nie są zainteresowani jego rozpowszechnianiem.
Reżyser Andrzej Czulda i producent - łódzka Wytwórnia Filmów
Oświatowych, zakładali, że film będzie materiałem promującym Łódź.
"Nekropolis" nie trafi jednak do turystów, szkół ani do miejskich
przewodników. Jego jedyny egzemplarz został odłożony na półkę i
łódzki magistrat nie zamierza zamówić żadnej kopii.
- Każda firma, która w powstanie nowego produktu inwestuje określoną
kwotę, przewiduje również budżet na promocję i dystrybucję tego
produktu - uważa Anna Proszowska-Sala, z zajmującej się marketingiem
miast agencji reklamowej Stroer. - To nie może być sztuka dla
sztuki, Łódź powinna mieć pomysł, co dalej z tym filmem, postawić
kropkę nad i. Decyzja łódzkich urzędników jest dziwna, bo ostatnie
działania promocyjne Łodzi są bardzo konsekwentne i skuteczne.
Sprawą oburzony jest Maciej Grubski, który najpierw jako
przewodniczący Rady Miejskiej, później jako senator, zabiegał o
powstanie filmu. - To wygląda tak, że Czulda sobie zrobił film i dla
miasta to koniec tematu - oburza się senator. - Pokazujemy sto lat
naszej historii, prezentujemy perły architektury i zatrzymujemy się
w pół kroku.
Odpowiedzialni za promocję miasta urzędnicy nie mają poczucia, że
marnują publiczne pieniądze.
- Z punktu widzenia promocji jest tam zbyt wiele ujęć dewastacji
pomników. Film ma walor edukacyjny, więc może powinien być
pokazywany w szkołach? - zastanawia się Dominika
Ostrowska-Augustyniak, dyrektor biura promocji łódzkiego magistratu.
- Film był dofinansowany przez wydział kultury, więc to chyba tam
należy kierować pytania.
Rzeczywiście, konkurs na produkcje finansowane z funduszu filmowego
prowadzi wydział kultury Urzędu Miasta. Ale zdaniem urzędników, na
tym rola wydziału się kończy.
- Nie mamy ani formalnych, ani budżetowych możliwości, żeby zamówić
kopie filmu, dystrybucja to sprawa producenta - ucina rozmowę
Grażyna Bolimowska, dyrektor wydziału kultury.
Andrzej Traczykowski, dyrektor WFO, chciałby, żeby do widzów trafiły
kopie filmu w czterech wersjach. Nie ma na to jednak pieniędzy. -
Produkcja tysiąca płyt po polsku, rosyjsku, niemiecku i angielsku
kosztuje około 25 tysięcy złotych - szacuje producent. -
"Nekropolis" to z definicji film niedochodowy, więc wytwórnia nie
może podjąć się jego wydania i dystrybucji.
Traczykowski podkreśla, że film gdyby miał przynosić zysk, byłby za
drogi dla przeciętnego odbiorcy. I dodaje, że łodzianie pytają już o
możliwość zakupu płyty z "Nekropolis".
- Cały czas mówiłem klientom, że film wkrótce trafi do sprzedaży -
tłumaczy Janusz Barański, prowadzący specjalizującą się w
wydawnictwach o Łodzi księgarnię Nike. - Nie przypuszczałem, że może
go w ogóle nie być.
Pomoc obiecuje Tomasz Kacprzak, przewodniczący łódzkiej Rady
Miejskiej.
- Będę namawiał prezydenta, żeby w budżecie miasta znalazł pieniądze
na kopie i wersje językowe - zapewnia. - Film powinien trafiać do
wszystkich oficjalnych gości miasta, a także do turystów i łodzian.
Zaangażowania w wydanie płyt nie wyklucza Urząd Marszałkowski, który
także w części dofinansowywał produkcję.
- Rozważamy taką możliwość - przyznaje Marcin Nowicki, rzecznik
urzędu. - Ale teraz trwa ocena możliwości budżetowych w ramach
środków na promocję województwa.
"Nekropolis" miał cztery projekcje. Oglądali go urzędnicy, był
wyświetlany w trakcie przeglądu twórczości Andrzeja Czuldy i
przeglądu filmów etnologicznych.
|