- Czy będzie powrót do Kalińca? -
Wiele polskich miast już dawno doceniło
skuteczność promocji poprzez film. Kalisz powinien do nich dołączyć,
zwłaszcza że pojawiają się nowe możliwości.
Kalisz nigdy nie miał specjalnego szczęścia do
filmowców. Tak twierdzi Andrzej Androchowicz, sumienny badacz
dziejów kina w Kaliszu i związków miasta ze sztuką filmową. I jest w
tym sporo prawdy, ale trzeba ją koniecznie dopełnić równie gorzką
refleksją, że Kalisz też nigdy specjalnie nie zabiegał o pozyskanie
filmowców, nie doceniał ich roli i niezbyt chętnie wspierał nawet
najciekawsze twórcze inicjatywy w tej dziedzinie. Zresztą do dziś
niewiele się zmieniło.
Tymczasem wszystkie ambitniejsze i mądrze zarządzane polskie miasta
doceniły już formę promocji poprzez film. Temu celowi mają też
służyć specjalnie powołane tzw. Regionalne Fundusze Filmowe,
zasilane z budżetów miast i województw, do których filmowcy mogą
zgłaszać swoje propozycje realizacyjne.
Podobno pierwszy z nich powstał już dwa lata temu w Łodzi, ale
największe środki (ok. 2 mln zł) przekazały na swoje fundusze Kraków
i Wrocław. Przy wsparciu ze środków wrocławskich powstały m.in. trzy
filmy fabularne: Jana Jakuba Kolskiego „Afonia i pszczoły”, Ewy
Stankiewicz „Nie będziesz wiedział” i Wojciecha Majewskiego
„Przebudzenie”. Wszystkie zrealizowane we Wrocławiu i okolicach.
Gdańszczanie już w 2004 r. wsparli produkcję filmu „Wróżby kumaka”
opartego na powieści Guntera Grassa, której akcja toczy się w
Gdańsku. Z kolei Poznań (z kwotą 1 mln zł) będzie mógł dofinansować
np. film „Plaża w Pourville” o kryminalnej fabule, opartej na
głośnej kradzieży obrazu Moneta z poznańskiego muzeum.
Ale nie tylko filmy fabularne mogą być realizowane z środków
regionalnych funduszy, ale także produkcje dokumentalne czy też
ambitne animacje. Tak podzielili swoje pieniądze w ubr. Łodzianie,
wspierając m.in. wyprodukowany w wytwórni „Se-ma-for” film „Danny
Boy” Marka Skrobeckiego. (Autor – co warto tu przypomnieć – jest
kaliszaninem, a nie tak dawno za film „Piotruś i wilk” otrzymał
Oskara w kategorii filmów animowanych krótkometrażowych).
Dofinansowanie z łódzkiego funduszu otrzymał wówczas także Andrzej
Czulda, reżyser filmu dokumentalnego o Starym Cmentarzu w Łodzi
„Nekropolis”.
Nazwisko Andrzeja Czuldy też nie jest obce kaliszanom. W 1989 roku
zrealizował on jeden z obszerniejszych filmów dokumentalnych,
poświęcony dziejom Kalisza i jego najcenniejszym zabytkom pt.
„Kalisz poprzez wieki”. Dzieło zostało wyróżnione Nagrodą
Europejskiej Federacji Prasy Turystycznej na Międzynarodowym
Festiwalu Filmów Krótkometrażowych w Krakowie w 1990 roku. Autor
bodajże dwa czy trzy lata temu zwrócił się do władz miasta Kalisza z
propozycją realizacji filmu, który byłby swoistym dopełnieniem a
zarazem kontynuacją tamtego dokumentu – i do dziś nie dostał
odpowiedzi.
W tym kontekście nawoływanie do utworzenia Regionalnego Funduszu
Filmowego także w Kaliszu jest zapewne naiwnością. Tym bardziej, że
zarządzanie nim – zgodnie z przepisami – musiałoby być powierzone
samodzielnej instytucji kulturalnej. A w kaliskim ratuszu, jak
wiadomo, promocją zajmuje się głównie Kancelaria Prezydenta. I na
pewno tych pieniędzy nie da sobie odebrać! Ale może kiedyś – w
innych realiach – ktoś do tego pomysłu powróci.
Warto też przypomnieć, że Kalisz miał kiedyś swoje „pięć minut”,
kiedy mocno zaistniał w filmowej rzeczywistości. A było to wkrótce
po premierze filmowej adaptacji „Nocy i dni” w 1975 r. Na fali
entuzjazmu nadano wówczas jednemu z kaliskich osiedli nazwę „Kaliniec”,
tam też powstała ulica Serbinowska, restauracja „U Barbary i
Bogumiła” itp. Zdaje się, że powołano nawet komitet budowy pomnika
Marii Dąbrowskiej, którego jednak nikt nigdy nie zbudował. Były też
jakieś próby reaktywowania dawnych tradycji, ale z czasem wszystko
umarło naturalną śmiercią... Aż niespodziewanie mit „powrotu do
Kalińca” odżył kilka lat temu w Russowie, gdzie letnie „Niedziele u
Niechciców” ściągają już z całej Polski miłośników powieści M.
Dąbrowskiej i filmu Jerzego Antczaka. Nie sądzę, aby kaliszanie
mieli szanse na odzyskanie legendy Kalińca. Ale kto im dziś
dostarczy innych mitów?
Bożena Szal-Truszkowska
|