Strona główna

Biografia

Filmografia

Z prasy

Inne

Opowiadania

Kontakt


Andrzej B. Czulda

- Spojrzeć inaczej -

Im dalej od zakończenia II wojny światowej, tym mniej świadków wydarzeń, które  ukształtowały historię drugiej połowy XX wieku. Brzmi to jak truizm, ale truizmem nie jest: wszak w wyniku przemian politycznych, jakie zaszły w Polsce po 1944 roku, całe obszary wiedzy o polskich losach w latach 1939-45 pozostały okryte tajemnicą, uchylaną z rzadka w zależności od widzimisię władzy. Do takich białych plam należy wątek podjęty przez film Andrzeja Czuldy.

Chodzi o losy tysięcy cywilów – a zwłaszcza dzieci, którym udało się opuścić ZSRR wraz z armią Andersa. Aby o nich opowiedzieć, nie wystarczy rozpocząć historii od portu Pahlevi (dziś Bandar e-Anzali) na Morzem Kaspijskim, gdzie przybijały statki z polskimi uchodźcami. Trzeba się cofnąć do 10 lutego 1940 roku, kiedy zaczęła się planowa wywózka Polaków z terenów okupowanych przez ZSRR na Sybir i do Kazachstanu, potem przypomnieć o napaści Hitlera, pakcie Sikorski-Majski, wreszcie o Katyniu. Szczegóły każdego z tych obowiązkowych fragmentów historycznej opowieści wystarczyły, by w latach 1944-89 spuścić na nie zasłonę milczenia. Choć były pewne wyjątki – przez jakiś czas temat polskich losów w Iranie powracał, by – na przykład – wspomnieć o Hance Ordonównie, która prowadziła w Taszkiencie polski sierociniec i wraz nim ewakuowała się z na Bliski Wschód, by ostatecznie osiąść w Bejrucie.

Andrzej Czulda sięgnął po irański wątek w ostatniej chwili. Pojechał do Teheranu na obchody 70. rocznicy ewakuacji armii Andersa z ZSRR do Iranu, udało mu się tam spotkać nie tylko nielicznych żyjących uczestników zdarzeń, ale nawet Irańczyków, którzy pamiętają polskie dzieci z Pahlevi i Isfahanu, gdzie mieścił się prężny polski ośrodek. Z innymi spotkał się w Juracie, gdzie przed rokiem obywał się zjazd byłych wychowanków polskich szkół w Iranie i Libanie. Czulda zaprosił kilkunastu z nich, dziś osiemdziesięcioparolatków, przed kamerę. Z ich wypowiedzi zbudował poruszającą historię, wzmocnioną materiałami kronikalnymi, z zasobów filmowej czołówki armii Andersa, jak i zdjęciami stylizowanymi na archiwalne. Ton opowieści osób, które stają przed kamerą – rzuconych przez los w różne zakątki świata, a także dożywających swoich dni w Iranie – sprawia, że zdjęcia filmowe są tylko niekoniecznym dodatkiem: wystarczy parę słów, by uwierzyć im bez zastrzeżeń. Zwłaszcza że kroniki nie mówią prawdy – nie ma na nich „kościotrupków z Taszkientu”, jest za to dorodna, czysto odziana i uśmiechnięta młodzież. Taką zresztą zapamiętali ją Irańczycy z Isfahanu, do dziś popisujący się dźwięcznym „dzień dobry” przed kamerą polskich filmowców.

„Perskie ocalenie” dzieli się na trzy części: piekło wywózek, szczęśliwa – choć na wygnaniu – młodość i dorosłe życie, mniej lub bardziej udane, ale godne. Takie, do którego przygotowała polska szkoła w dalekim kraju. Może odmiennym kulturowo, ale jakże przyjaznym obcym przybyszom. I jakże dalekim od stereotypów, jakie utrwalają się o współczesnym Iranie wśród dzisiejszych Polaków. Może warto spojrzeć na ten kraj inaczej – w końcu dla wielu rodaków to kawałek polskiej historii.

Konrad J. Zarębski

 

 

 


Project by Betinho
Wszelkie prawa zastrzeżone