Strona główna

Biografia

Filmografia

Z prasy

Inne

Opowiadania

Kontakt


Andrzej B. Czulda

- Bajki napisane w najsmutniejszym miejscu na świecie. Z najpiękniejszym finałem -

Silvia Turin

Akt oporu grupy zesłańców, którzy postanowili pisać książki dla dzieci. Udało im się wykonać je w Auschwitz i przekazać je swoim dzieciom.

Zapis Opowieści z Auschwitz
Akt oporu grupy deportowanych
Silvia Turin

DAR DLA CIEBIE MÓJ SYNU

Zwyczajna książka dla dzieci jest jak fałszywa nuta jeśli miejscem, w którym została zagubiona, a potem odnaleziona jest obóz koncentracyjny w Auschwitz–Birkenau. W tym przypadku jednak ilustrowana książeczka stała się światełkiem, które pozwoliło pewnej grupie deportowanych przetrwać, zachować godność ludzką i utrzymać się przy życiu.  
Ta książka została odnaleziona w lecie 1944 r. przez jednego z polskich więźniów, prawdopodobnie gdzieś w Kanadzie (miejscu gdzie były magazynowane dobra odebrane deportowanym i ofiarom), książeczka z bajkami, która najprawdopodobniej należała do jednego z wielu żydowskich dzieci deportowanych z Czechosłowacji i zabitych w Auschwitz–Birkenau. Mężczyzna zaniósł ją swym współtowarzyszom, którzy pracowali z nim w obozowych biurach SS Zentralbauleitung; sekcji centralnej budownictwa, gdzie opracowywane były plany rozbudowy obozu.
Przeglądanie tych bajek sprawiło, że wśród deportowanych obudziły się zapomniane i zduszone emocje oraz nieodparta chęć zareagowania; wspólnie zadecydowali, że stworzą nowe bajki i marzyli o znalezieniu sposobu na wyniesienie ich z obozu, by mogły być podarowane ich dzieciom pozostawionym w domu, dzieciom, których wielu z nich nie zdążyło nawet poznać.  

W tych biurach polscy więźniowie polityczni mieli dostęp do materiałów malarskich, kalek i maszyn drukujących. Pracując potajemnie napisali, zilustrowali i pokolorowali przynajmniej sześć bajek, wydrukowanych w ok. 50 kopiach.  
Państwowe Muzeum Auschwitz–Birkenau opublikowało ilustrowane wydanie, zawierające sześć opowiadań, które ukaże się wkrótce w wersji włoskiej.

Po raz pierwszy opublikowaliśmy książkę, która może znaleźć swoje miejsce również w dzięcięcym pokoju – komentuje Jadwiga Pinderska-Lech, odpowiedzialna za muzealne publikacje.
Z tego co udało nam się ustalić, przynajmniej 27 więźniów było zaangażowanych w różny sposób w realizację tego przedsięwzięcia. Byli ci, którzy rysowali, którzy pisali, kolorowali rysunki i ci, którzy zajmowali się kwestiami technicznymi. Naturalnie wszystko odbywało się w wielkiej tajemnicy, podczas przerw w pracy inżynierów niemieckich.

<<Twój ojciec malował te obrazki w ukryciu jak złodziej, bo gdyby Niemcy przyłapali go na malowaniu, byłby za to badzo surowo ukarany. Dlatego musisz mi wybaczyć, że rysunki są takie niezgrabne>>  ( Henryk Czulda )

Więźniowie zadecydowali, że odtworzą historyjki według gustu i tradycji polskiej, tak by dopasować je do własnych dzieci. Autorem i tłumaczem większości tekstów był Stanisław Bęć, którego współpracownicy z Zentralbauleitung nazywali “naszym literatem”. Wśród zrealizowanych książeczek były “Bajka o przygodach czarnego kurczątka”, “Bajka o zającu lisie i kogucie”, “O wszystkim, co żyje”, “Wesele w miasteczku wielkich os”, “Wielkolud egoista“ i “Opowiadania uczonego kota“.

Najbardziej zaskakującym jest fakt, że deportowanym na różne sposoby udało się wysłać książeczki poza bramy obozu -  z wyjątkiem jednej. Przekazywali je cywilom, z którymi byli w kontakcie podczas godzin pracy. Ci z kolei  dostarczali je pod podany adres.
“Na potrzeby wykonywanych prac przenosili się i krążyli po całym obozie, gdziekolwiek coś budowano, - tlumaczy Jadwiga Pinderska-Lech – a to dawało im okazję do przekazywania w tajemnicy gotowych książeczek pracownikom, z którymi się stykali. Wiele książeczek zostało podarowanych cywilom polskim, którzy pomagali więźniom”.

RYZYKOWNA DOSTAWA KSIĄŻEK

W ten sposob jeden z egzemplarzy “Bajki o zającu lisie i kogucie” dotarł do rąk Felicjana - syna Bernarda Świerczyny - zabitego w ostatniej publicznej egzekucji w Auschwitz, na chwilę przed wyzwoleniem obozu przez Armię Czerwoną. Natomiast zupełnie inna historia związana jest z jedną z kopii “Bajki o przygodach czarnego kurczątka “ – jedynej książeczki, której nie udało się przemycić na zewnątrz.  
Autor, Henryk Czulda zdecydował się nosić ją zawsze przy sobie podczas “marszu śmierci”, poprzez pięć obozów koncentracyjnych i przeżył tylko po to, by móc dostarczyć ją osobiście swojemu synkowi Zbyszkowi.  
Młodszy syn Henryka - Andrzej Czulda, reżyser - nakręcił film opowiadający historię bajek z Auschwitz, który ukazal się w 2008 roku - pod tytułem “Bajki z krainy pieców”.

         “Za wszelką cenę więźniowie pragnęli zachować swoją godność - komentowała Jadwiga Pinderska–Lech - pragnęli w jakiś sposób uciec przynajmniej myślami od obozowej rzeczywistości. Tworzenie tych bajek jest także wyrazem wielkiej tęsknoty, którą odczuwali jako ojcowie, ich nadziei na opuszczenie pewnego dnia obozu, powrotu do ich dzieci i możliwości rozpoczęcia na nowo normalnego życia”.  
Był to jeden z wielu mniej lub bardziej zorganizowanych codziennych aktów oporu mających miejsce w obozie Auschwitz–Birkenau, lecz tak jak wszystkie inne ważnych, które pozwoliły deportowanym przeżyć.. przynajmniej jeszcze jeden dzień.

Henryk Czulda

“ MARSZ ŚMIERCI” PRZEZ 5 OBOZÓW KONCENTRACYJNYCH

                                                                                                                                                                             Sylvia Turin

“KSIĄŻECZKA W WORKU“

Książka pt. “Bajka o pzygodach czarnego kurczątka “ opowiada o tym jak pewne kurczątko i jego brat wyruszyli w świat na przekór przestrogom mamy – kwoki. Książeczka stworzona przez Henryka Czuldę dla syna, odbyła długą i niebezpieczną podróż przez pięć obozów koncentracyjnych, zanim dotarła do rąk małego Zbyszka.
Henryk Czulda – Polak z Łodzi, był architektem. Został aresztowany przez Gestapo w lipcu 1943 roku za sprawą donosu jednego ze znajomych, który odbywał służbę w Armii Krajowej. Miał 44 lata - jego syn Zbyszek – 8 miesięcy. Deportowano go do Oświęcimia, gdzie został oddelegowany do pracy w biurach SS Zentralbauleitung obozu, gdzie poznał pozostałych deportowanych więźniów politycznych z Polski, z którymi zaczął rysować bajki. W jednej z wiadomości jaką wysłał żonie 28 września 1944 roku Henryk mówi o tym, że próbował wysłać książeczkę poza obozowe ogrodzenie, lecz nie udało mu się tego dokonać. Stąd decyzja o zachowaniu książeczki i dostarczeniu jej osobiście synkowi.

<< Nawet gdy twój ojciec umierał z głodu i zmęczenia, nawet wówczas trzymałem ją pod głową w worku uszytym z ręczników i prosiłem moich współwięźniów o to, by dostarczyli ci tą książeczkę >>                                                                                                                     ( Henryk Czulda )

W liście napisanym już po powrocie do domu i dołączonym do książeczki tłumaczy dziecku:  
“Posłuchaj synku jak to było. Pewien pan, który był z twoim tatą w obozie koncentracyjnym i nazywał się Stanisław Bęć, napisał swojemu synkowi śliczną bajkę o przygodach czarnego kurczątka. Poprosiłem go o to by dał mi swój tekst, a on mi go dał z wielką chęcią i twój tato zabrał się do dzieła i zobił ilustracje dla ciebie”.

OSTATNI KAWAŁEK CHLEBA

Czuldę ewakuowano z Oświęcimia 29 października 1944 roku: “Szliśmy ku nieznanemu przeznaczeniu, odebrano nam te kilka rzeczy jakie posiadaliśmy, lecz ja ocaliłem bajkę i zdjęcia, które mi przysyłaliście z domu. Byłem w sześciu obozach koncentracyjnych. Sześciokrotnie traciłem wszystko, co udało mi się zdobyć”.
Niemcy popędzili Henryka w jednym z osławionych “marszów śmierci “ i po Auschwitz przeszedł przez nastepnych pięć obozów; Breslau – Lissa ( podobóz Gross – Rosen), Goss – Rosen, Buchenwald, Dautmergen, Altach ( podobóz Dachau ).
Bajeczka dla ciebie była zawsze przy mnie, nieraz musiałem wymyślać sztuczki by móc ją ocalić. Czasami musiałem użyć perswazji, a czasem oddać kawałek mojej porcji chleba” - pisał do syna.

30 kwietnia 1945 roku obóz, w którym przebywał Henryk wyzwolili Amerykanie: “Mimo iż byłem prawie martwy, w końcu nas ewakuowano i tylko dzięki temu bajka, która narodziła się w cieniu pieców obozu koncentracyjnego dotarła do twoich ukochanych, małych rączek”.

I właśnie “Bajki z krainy pieców “ są tytułem filmu nakręconego w 2008 roku przez młodszego syna Henryka - Andrzeja Czuldę. Reżyser zdecydował się nakręcić ten film, by upamiętnić historię bajek powstałych w Auschwitz, jak również odwagę swojego ojca, zmarłego w 1957 roku, gdy on sam miał dopiero 7 lat. “Zazdrościłem w pewnym stopniu mojemu bratu, ponieważ otrzymał on tak wielki dar miłości, lecz potem, jako że zostałem reżyserem zdecydowałem się okazać tym filmem wielką wdzięczność mojemu ojcu za to, że pomimo iż przeżył koszmar obozu koncentracyjnego, podarował nam szczęśliwe dzieciństwo.”

/ tłumaczenie Joanna Serenda /

 

 

 


Project by Betinho
Wszelkie prawa zastrzeżone