Strona główna

Biografia

Filmografia

Z prasy

Inne

Opowiadania

Kontakt


Andrzej B. Czulda

- Patrzeć na Nekropolis -

Zapewne wszyscy zgodzą się ze mną, że największy urok posiadają stare, wiekowe cmentarze, w których zaklęta jest pewna tajemniczość przeszłości, pewna magia. Takim cmentarzem jest Stary Cmentarz przy ulicy Ogrodowej w Łodzi.

Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że każdy widzi go trochę inaczej. Zależy to zapewne od samego człowieka, od jego wrażliwości, wiedzy i tego jak umie patrzeć na otaczający nas świat. Jedni przychodzą tutaj w odwiedziny do bliskich, inni na krótką wycieczkę, a jeszcze inni krążą po nim wielokrotnie zgłębiając otaczające ich tam tajniki. A jak odbiera go twórca wrażliwy na piękno i ukryte w nim symbole, malarz, fotografik, filmowiec? Jestem przekonany, że jednak inaczej niż zwykły przechodzień. Wiem to z autopsji jako autor filmu Nekropolis. Łódzkie trójprzymierze cieni oraz książki Za kurtyną pamięci.

Jednym podoba się cmentarz wiosną, gdy groby otulają pierwsze zielenie drzew i krzewów, innym zimą, gdy biały śnieg przykrywa pomniki. A jednak najpiękniej i najbardziej malowniczo wygląda Cmentarz Stary podczas złotej polskiej jesieni, gdy tonie w wyblakłej już zieleni, w żółtych i brunatnych odcieniach liści drzew oraz wielobarwnej czerwieni. W całej przepięknej gamie kolorów skrzących się w jesiennym słońcu. Ale by poznać jego prawdziwą magię, tajemniczość, poczuć dreszczyk emocji, trzeba zobaczyć go nocą. Niestety jest to niemożliwe oprócz jednego dnia w roku – w dniu Święta Zmarłych, gdy wszystkie groby rozświetlają niezliczone ilości zniczy. Ale nie jest to jeszcze to, co mam na myśli, bowiem dzisiejsze zamknięte w szkle różnego rodzaju znicze dają znikome światło, a przewalające się tłumy nie sprzyjają oglądaniu i kontemplacji. W dawnych, nawet nie aż tak odległych czasach, cmentarz był wieczorem i w nocy jedną wielką łuną światła. Znicze były wtedy w glinianych lub blaszanych miseczkach, groby przystrajano zwykłymi świecami. Na grobach i pomnikach migotały miliony cieni. Innej okazji niestety nie ma, bo cmentarz nie posiada żadnego swojego oświetlenia. Jednak najpiękniej wyglądał Cmentarz Stary w nocy, gdy w swoje posiadanie wzięliśmy go my filmowcy, oświetlając go filmowymi reflektorami, gdy różnobarwne światło wydobywało całe piękno, tajemniczość i magię z poszczególnych grobowców, otoczonych barwami jesieni, pośród której dramatycznie skradała się mgła.

UROK W ŚWIETLE SŁOŃCA

Ale i w piękny jesienny dzień Cmentarz Stary jest bardzo malowniczy. Trzeba tylko umieć patrzeć. Na  różnorodne piękne grobowce, pomniki, kaplice, wykonane przez wybitnych rzeźbiarzy i kamieniarzy. Trzeba umieć patrzeć, rozumieć i wiedzieć, co one w swoim kształcie i symbolice do nas mówią. Choćby rzeźby postaci stojące na niektórych grobowcach: Chrystusów upadających pod krzyżem, Aniołów Śmierci, Aniołów Zemsty z mieczem ognistym, Aniołów Smutku i Rozpaczy, Madonn – Immaculata, Assunata, Różańcowa, zatem tych, które wyrażają idee przezwyciężenia zła oraz wiecznego orędownictwa Matki Boskiej za ludzkimi duszami. Spacerując wśród cmentarnych alejek bez trudu zauważymy, że jest na nich bardzo mało rzeźb postaci męskich. Jeżeli już takowe znajdujemy, to przeważnie na grobowcach bohaterów wojennych. Niewątpliwie najpiękniejszą jest postać stalowego husarza ze skrzydłami na grobie kapitana Stefana Pogonowskiego, czy postać oficera na cokole grobowca kapitana Benedykta Grzymały-Pęczkowskiego. Natomiast na większości starych grobowców odnajdujemy bez trudu piękne, pełne majestatu i tajemnicze w swej wymowie postaci kobiet-żałobnic. Niektóre stoją przed wrotami, będącymi symbolem wrót śmierci. I wtedy nabieramy nieodpartego przekonania, że najbardziej sugestywnie przemawiają do nas te nagrobki, na których stoją pomniki kobiet. Zapewne zupełnie słusznie zauważył w jednej ze scen filmu Nekropolis. Łódzkie trójprzymierze cieni jego narrator Zdzisław Szczepaniak, mówiąc: „Wracając do postaci kobiecych tak często zdobiących poszczególne pomniki oraz do założeń twórców tych dzieł, nierzadko o dużej wartości artystycznej i wielkim ładunku uczuciowym, można by łatwo zgodzić się z nimi, że nikt i nic mocniej i szlachetniej nie odda głębi rozpaczy w obliczu śmierci niż pogrążona w żalu i smutku kobieta. Dlatego też twórcy wielu pomników właśnie w kobiecej postawie, spojrzeniu, geście szukali i znajdowali najpełniejsze odzwierciedlenie dramatu ostatecznego rozstania z bliskimi. I to właśnie te groby przemawiają do nas w sposób szczególny. Skłaniają do głębszych refleksji, spośród których bardzo prozaicznie, ale i prawdziwie brzmi konstatacja, że „Naprawdę głęboka rozpacz jest zawsze rodzaju żeńskiego...”

SYMBOLIKA NADZIEI

Warto jednak zwrócić uwagę również na pozostałą symbolikę cmentarną, która na Starym Cmentarzu jest bardzo bogata. Pierwszym z nich jest brama cmentarna, symbolizująca przejście z jednego stanu w drugi, przejście między światem żywych i zmarłych. Często na grobowcach widnieją kute motywy akantu, będącego symbolem śmierci i pamięci. Bukszpanu, który jest znakiem nieśmiertelności i nadziei, zapewne ze względu na wiecznie zielone liście. Natomiast cierń jest symbolem trudu, przeszkód i cierpienia. Na wielu grobowcach widnieją dębowe liście, gałązki dębowe czy wieńce dębowe, symbolizujące odwagę, męstwo, siłę, wiarę, prawość i cnoty obywatelskie. Złamane drzewo oznacza tragiczną śmierć. Wielokrotnie widzimy na nich klepsydrę, będącą symbolem przemijania czasu, upływu czasu i śmierci, a także cykliczność, bo kiedy piasek się przesypie, odwracamy klepsydrę i proces zaczyna się od nowa. Na niektórych grobowcach możemy dostrzec liry i lutnie, będące symbolami talentów muzycznych, poetyckich, literackich. Maski teatralne odnoszące się do talentów aktorskich. Palety i pędzle na grobach tych, którzy mogli wykazać się talentem plastycznym. Wiele grobowców ma kształt obelisków. Ich rodowód wywodzi się ze starożytnego Egiptu. A jaka jest jego symbolika? Jest nieodgadniony jak sfinks i smukły niczym igła Ozyrysa, słonecznego boga życia, który pocięty przez złego brata Seta, cudownie się zrósł i zmartwychwstał do wiecznej władzy w niebie jako sędzia dusz. Tak jak trupie czaszki i piszczele są symbolami śmierci, tak złamane kolumny są symbolami tragizmu przerwanego ludzkiego życia.

Bardzo często przynosimy na groby lub na pogrzeby wiązanki róż, spotkać możemy je także niejednokrotnie wykute w nagrobnym kamieniu. Ale czy wiemy co one symbolizują? Przy głównej alei stoi piękny secesyjny grobowiec Stanisławy Szeferowej. Wsparta o pionową płytę nagrobną  postać młodej kobiety w powłóczystej sukni z chustą zarzuconą na głowę i twarzą przesłoniętą woalką, rzuca na grób róże. Być może dlatego, że ich  zadaniem jest "umilać zmarłym spoczynek wieczny", zaś kolce róży mają odpędzać od grobu wszelkie złe moce. To także odległy, bo sięgający antyku przejaw czci dla zmarłych na pamiątkę pięknego Adonisa, z którego krwi urosła pierwsza czerwona róża. Kolor czerwieni i czerwony kwiat są bodaj najstarszymi symbolami śmierci, odległym wspomnieniem "czerwonych pochówków", człowieka pierwotnego w grobach wypełnionych kolorem ochry, symbolem bólu i żałoby. Tak więc warto mieć świadomość oglądając piękne nagrobne pomniki, że są one wprost utkane z różnorodnej symboliki. Nekropolia to nie tylko piękne grobowce i kaplice, to także ludzie, którzy tam spoczywają, bo cmentarze pełne są ludzi, bez których świat nie mógłby istnieć. I może najtrafniejsze będzie tu odwołanie się ponownie do słów narratora filmu Nekropolis. Łódzkie trójprzymierze cieni, który mówi:

A przecież to właśnie ta nekropolia – jak żaden inny cmentarz w Łodzi – w sposób szczególny opowiada o dziejach miasta, życiu i losie jego mieszkańców, a jej trójwyznaniowy charakter sprawia, że jest to także cmentarz unikalny w skali naszego kraju i Europy. 

WEHIKUŁ CZASU

Niesione przez wiele mogił przesłanie do potomnych przypomina o patriotyzmie, poświęceniu, wiedzy i zasługach, jakie wielu z pochowanych tu łodzian położyło na rzecz miasta i jego społeczności. Byli wśród nich ludzie, których rola w życiu Łodzi była często biegunowo różna. Jedni byli ulubieńcami fortuny, założycielami wielkich fabrykanckich rodów, twórcami potęgi Łodzi przemysłowej. Inni działali na odmiennych polach, a ich autorytet u współobywateli określał nie majątek, ale wiedza i talent, przymioty ducha i charakteru. Oczywiście śmierć tylko pozornie równała fabrykantów z robotnikami, bogaczy z biedakami, wyzyskiwaczy i wyzyskiwanych. Wyróżnikiem pozycji społecznej i wartości – głównie majątkowej – niejednego łódzkiego potentata było także miejsce jego wiecznego spoczynku. Okazałość grobowych kwater byłaby jednak mylącym wskaźnikiem dla właściwego określenia rangi i społecznego znaczenia tych, którzy doczekali takiej właśnie formy pośmiertnego uznania. Na Starym Cmentarzu składano przecież do grobów nie tylko fabrykantów, bankierów, rentierów i zwycięzców finansowych rozgrywek na skalę europejską. Wędrując wśród alejek i ścieżek Starego Cmentarza znajdziemy się również przy nagrobkach skromniejszych od tych, które składają hołd wybitnym łódzkim przemysłowcom, właścicielom największych fabryk i najwspanialszych pałaców. Nagrobki te przypominają o życiowym dorobku tych łodzian, za którym nie stała wielka łaskawość fortuny, ale na przykład wiedza inżynierska, prawnicza, medyczna, nauczycielskie powołanie, powstańcze, czy żołnierskie poświęcenie, talent rzeźbiarza, aktora, malarza, czy muzyka. 

I już tak na koniec chcę powiedzieć, że gdyby się tak zdarzyło, że ktoś by się jednak znalazł przypadkiem w nocy na Starym Cmentarzu i zobaczył przejeżdżający wśród mgieł cmentarnymi alejkami – jak w naszym filmie - karawan zaprzężony w czarne konie, to proszę się nie bać. Jest to bowiem swoisty „wehikuł czasu” spełniający rolę katalizatora pamięci… 

Andrzej B. Czulda

 

 

 


Project by Betinho
Wszelkie prawa zastrzeżone