- Patrzeć na Nekropolis
-
Zapewne wszyscy zgodzą
się ze mną, że największy urok posiadają stare, wiekowe
cmentarze, w których zaklęta jest
pewna tajemniczość przeszłości, pewna magia. Takim cmentarzem
jest Stary Cmentarz przy ulicy Ogrodowej w Łodzi.
Oczywiście
zdaję sobie sprawę z tego, że każdy widzi go trochę inaczej.
Zależy to zapewne od samego człowieka, od jego wrażliwości,
wiedzy i tego jak umie patrzeć na otaczający nas świat. Jedni
przychodzą tutaj w odwiedziny do bliskich, inni na krótką
wycieczkę, a jeszcze inni krążą po nim wielokrotnie zgłębiając
otaczające ich tam tajniki. A jak odbiera go twórca wrażliwy na
piękno i ukryte w nim symbole, malarz, fotografik, filmowiec?
Jestem przekonany, że jednak inaczej niż zwykły przechodzień.
Wiem to z autopsji jako autor filmu Nekropolis. Łódzkie trójprzymierze
cieni oraz książki Za kurtyną pamięci.
Jednym
podoba się cmentarz wiosną, gdy groby otulają pierwsze zielenie
drzew i krzewów, innym zimą, gdy biały śnieg przykrywa pomniki.
A jednak najpiękniej i najbardziej malowniczo wygląda Cmentarz
Stary podczas złotej polskiej jesieni, gdy tonie w wyblakłej już
zieleni, w żółtych i brunatnych odcieniach liści drzew oraz
wielobarwnej czerwieni. W całej przepięknej gamie kolorów skrzących
się w jesiennym słońcu. Ale by poznać jego prawdziwą magię,
tajemniczość, poczuć dreszczyk emocji, trzeba zobaczyć go nocą.
Niestety jest to niemożliwe oprócz jednego dnia w roku – w dniu
Święta Zmarłych, gdy wszystkie groby rozświetlają niezliczone
ilości zniczy. Ale nie jest to jeszcze to, co mam na myśli, bowiem
dzisiejsze zamknięte w szkle różnego rodzaju znicze dają znikome
światło, a przewalające się tłumy nie sprzyjają oglądaniu i
kontemplacji. W dawnych, nawet nie aż tak odległych czasach,
cmentarz był wieczorem i w nocy jedną wielką łuną światła.
Znicze były wtedy w glinianych lub blaszanych miseczkach, groby
przystrajano zwykłymi świecami. Na grobach i pomnikach migotały
miliony cieni. Innej okazji niestety nie ma, bo cmentarz nie posiada
żadnego swojego oświetlenia. Jednak najpiękniej wyglądał
Cmentarz Stary w nocy, gdy w swoje posiadanie wzięliśmy go my
filmowcy, oświetlając go filmowymi reflektorami, gdy różnobarwne
światło wydobywało całe piękno, tajemniczość i magię z
poszczególnych grobowców, otoczonych barwami jesieni, pośród której
dramatycznie skradała się mgła.
UROK
W ŚWIETLE SŁOŃCA
Ale
i w piękny jesienny dzień Cmentarz Stary jest bardzo malowniczy.
Trzeba tylko umieć patrzeć. Na różnorodne piękne
grobowce, pomniki, kaplice, wykonane przez wybitnych rzeźbiarzy i
kamieniarzy. Trzeba umieć patrzeć, rozumieć i wiedzieć, co one w
swoim kształcie i symbolice do nas mówią. Choćby rzeźby postaci
stojące na niektórych grobowcach: Chrystusów upadających pod
krzyżem, Aniołów Śmierci, Aniołów Zemsty z mieczem ognistym,
Aniołów Smutku i Rozpaczy, Madonn – Immaculata, Assunata, Różańcowa,
zatem tych, które wyrażają idee przezwyciężenia zła oraz
wiecznego orędownictwa Matki Boskiej za ludzkimi duszami. Spacerując
wśród cmentarnych alejek bez trudu zauważymy, że jest na nich
bardzo mało rzeźb postaci męskich. Jeżeli już takowe
znajdujemy, to przeważnie na grobowcach bohaterów wojennych. Niewątpliwie
najpiękniejszą jest postać stalowego husarza ze skrzydłami na
grobie kapitana Stefana Pogonowskiego, czy postać oficera na cokole
grobowca kapitana Benedykta Grzymały-Pęczkowskiego. Natomiast na
większości starych grobowców odnajdujemy bez trudu piękne, pełne
majestatu i tajemnicze w swej wymowie postaci kobiet-żałobnic.
Niektóre stoją przed wrotami, będącymi symbolem wrót śmierci.
I wtedy nabieramy nieodpartego przekonania, że najbardziej
sugestywnie przemawiają do nas te nagrobki, na których stoją
pomniki kobiet. Zapewne zupełnie słusznie zauważył w jednej ze
scen filmu Nekropolis. Łódzkie trójprzymierze cieni jego narrator
Zdzisław Szczepaniak, mówiąc: „Wracając do postaci kobiecych
tak często zdobiących poszczególne pomniki oraz do założeń twórców
tych dzieł, nierzadko o dużej wartości artystycznej i wielkim ładunku
uczuciowym, można by łatwo zgodzić się z nimi, że nikt i nic
mocniej i szlachetniej nie odda głębi rozpaczy w obliczu śmierci
niż pogrążona w żalu i smutku kobieta. Dlatego też twórcy
wielu pomników właśnie w kobiecej postawie, spojrzeniu, geście
szukali i znajdowali najpełniejsze odzwierciedlenie dramatu
ostatecznego rozstania z bliskimi. I to właśnie te groby
przemawiają do nas w sposób szczególny. Skłaniają do głębszych
refleksji, spośród których bardzo prozaicznie, ale i prawdziwie
brzmi konstatacja, że „Naprawdę głęboka rozpacz jest zawsze
rodzaju żeńskiego...”
SYMBOLIKA
NADZIEI
Warto
jednak zwrócić uwagę również na pozostałą symbolikę cmentarną,
która na Starym Cmentarzu jest bardzo bogata. Pierwszym z nich jest
brama cmentarna, symbolizująca przejście z jednego stanu w drugi,
przejście między światem żywych i zmarłych. Często na
grobowcach widnieją kute motywy akantu, będącego symbolem śmierci
i pamięci. Bukszpanu, który jest znakiem nieśmiertelności i
nadziei, zapewne ze względu na wiecznie zielone liście. Natomiast
cierń jest symbolem trudu, przeszkód i cierpienia. Na wielu
grobowcach widnieją dębowe liście, gałązki dębowe czy wieńce
dębowe, symbolizujące odwagę, męstwo, siłę, wiarę, prawość
i cnoty obywatelskie. Złamane drzewo oznacza tragiczną śmierć.
Wielokrotnie widzimy na nich klepsydrę, będącą symbolem
przemijania czasu, upływu czasu i śmierci, a także cykliczność,
bo kiedy piasek się przesypie, odwracamy klepsydrę i proces
zaczyna się od nowa. Na niektórych grobowcach możemy dostrzec
liry i lutnie, będące symbolami talentów muzycznych, poetyckich,
literackich. Maski teatralne odnoszące się do talentów
aktorskich. Palety i pędzle na grobach tych, którzy mogli wykazać
się talentem plastycznym. Wiele grobowców ma kształt obelisków.
Ich rodowód wywodzi się ze starożytnego Egiptu. A jaka jest jego
symbolika? Jest nieodgadniony jak sfinks i smukły niczym igła
Ozyrysa, słonecznego boga życia, który pocięty przez złego
brata Seta, cudownie się zrósł i zmartwychwstał do wiecznej władzy
w niebie jako sędzia dusz. Tak jak trupie czaszki i piszczele są
symbolami śmierci, tak złamane kolumny są symbolami tragizmu
przerwanego ludzkiego życia.
Bardzo
często przynosimy na groby lub na pogrzeby wiązanki róż, spotkać
możemy je także niejednokrotnie wykute w nagrobnym kamieniu. Ale
czy wiemy co one symbolizują? Przy głównej alei stoi piękny
secesyjny grobowiec Stanisławy Szeferowej. Wsparta o pionową płytę
nagrobną postać młodej kobiety w powłóczystej sukni z
chustą zarzuconą na głowę i twarzą przesłoniętą woalką,
rzuca na grób róże. Być może dlatego, że ich zadaniem
jest "umilać zmarłym spoczynek wieczny", zaś kolce róży
mają odpędzać od grobu wszelkie złe moce. To także odległy, bo
sięgający antyku przejaw czci dla zmarłych na pamiątkę pięknego
Adonisa, z którego krwi urosła pierwsza czerwona róża. Kolor
czerwieni i czerwony kwiat są bodaj najstarszymi symbolami śmierci,
odległym wspomnieniem "czerwonych pochówków", człowieka
pierwotnego w grobach wypełnionych kolorem ochry, symbolem bólu i
żałoby. Tak więc warto mieć świadomość oglądając piękne
nagrobne pomniki, że są one wprost utkane z różnorodnej
symboliki. Nekropolia to nie tylko piękne grobowce i kaplice, to
także ludzie, którzy tam spoczywają, bo cmentarze pełne są
ludzi, bez których świat nie mógłby istnieć. I może
najtrafniejsze będzie tu odwołanie się ponownie do słów
narratora filmu Nekropolis. Łódzkie trójprzymierze cieni, który
mówi:
A
przecież to właśnie ta nekropolia – jak żaden inny cmentarz w
Łodzi – w sposób szczególny opowiada o dziejach miasta, życiu
i losie jego mieszkańców, a jej trójwyznaniowy charakter sprawia,
że jest to także cmentarz unikalny w skali naszego kraju i Europy.
WEHIKUŁ
CZASU
Niesione
przez wiele mogił przesłanie do potomnych przypomina o
patriotyzmie, poświęceniu, wiedzy i zasługach, jakie wielu z
pochowanych tu łodzian położyło na rzecz miasta i jego społeczności.
Byli wśród nich ludzie, których rola w życiu Łodzi była często
biegunowo różna. Jedni byli ulubieńcami fortuny, założycielami
wielkich fabrykanckich rodów, twórcami potęgi Łodzi przemysłowej.
Inni działali na odmiennych polach, a ich autorytet u współobywateli
określał nie majątek, ale wiedza i talent, przymioty ducha i
charakteru. Oczywiście śmierć tylko pozornie równała fabrykantów
z robotnikami, bogaczy z biedakami, wyzyskiwaczy i wyzyskiwanych.
Wyróżnikiem pozycji społecznej i wartości – głównie majątkowej
– niejednego łódzkiego potentata było także miejsce jego
wiecznego spoczynku. Okazałość grobowych kwater byłaby jednak
mylącym wskaźnikiem dla właściwego określenia rangi i społecznego
znaczenia tych, którzy doczekali takiej właśnie formy pośmiertnego
uznania. Na Starym Cmentarzu składano przecież do grobów nie
tylko fabrykantów, bankierów, rentierów i zwycięzców
finansowych rozgrywek na skalę europejską. Wędrując wśród
alejek i ścieżek Starego Cmentarza znajdziemy się również przy
nagrobkach skromniejszych od tych, które składają hołd wybitnym
łódzkim przemysłowcom, właścicielom największych fabryk i
najwspanialszych pałaców. Nagrobki te przypominają o życiowym
dorobku tych łodzian, za którym nie stała wielka łaskawość
fortuny, ale na przykład wiedza inżynierska, prawnicza, medyczna,
nauczycielskie powołanie, powstańcze, czy żołnierskie poświęcenie,
talent rzeźbiarza, aktora, malarza, czy muzyka.
I już tak
na koniec chcę powiedzieć, że gdyby się tak zdarzyło, że ktoś
by się jednak znalazł przypadkiem w nocy na Starym Cmentarzu i
zobaczył przejeżdżający wśród mgieł cmentarnymi alejkami –
jak w naszym filmie - karawan zaprzężony w czarne konie, to proszę
się nie bać. Jest to bowiem swoisty „wehikuł czasu” spełniający
rolę katalizatora pamięci…
Andrzej B.
Czulda
|