-
Kto wykorzysta tę szansę? -
|
JEST to
chyba największy paradoks. Z jednej strony o Krakowie, jego urokliwej
atmosferze, walorach turystycznych i kulturowych, mówi się i pisze bardzo
dużo, a z drugiej jakby się zapomniało, iż to wszystko co jest w tym
mieście odziedziczone przez nas od minionych pokoleń, wymaga opieki,
troski i ochrony przed zmarnowaniem...
Dla potwierdzenia tej opinii wystarczy przyjrzeć się np. powstałym o
Krakowie filmom. Jest ich dużo i mało zarazem. Dużo, bo miasto
“występowało” niejeden raz w filmach fabularnych, telewizyjnych i
ekranowych, a także dokumentalnych, i mało, bo tak naprawdę były to
sporadyczne przypadki. Poza znakomitym wyjątkiem – Zbigniewem Bochenkiem,
krakowianinem, rozkochanym w swoim mieście, który większość swoich filmów
poświęcił jego zabytkom i sztuce. Ale niestety reżyser Bochenek już od
dawna nie żyje i od jego ostatniego filmu zmieniło się bardzo dużo, nie
mówiąc już o tym, że jeden nawet tak znakomity twórca nie był w stanie
uwiecznić wszystkiego, co jest tego warte. Ostatnio jakby coś drgnęło w
tej dziedzinie i to za sprawą, o ironio, nie krakowianina ale łodzianina
Andrzeja B. Czuldy. Andrzej Czulda filmy robi od lat, szczególnie te
poświęcone sztuce, kulturze i historii. Często też już dawniej “kręcił” w
Krakowie (sam zresztą mówi, że Kraków go zauroczył), ale miasto wówczas
“grało” jako obiekt zdjęciowy, jako jedno z wielu w filmie i dopiero teraz
tzn. w zeszłym roku zrealizował godzinny film naprawdę krakowski, pt.:
“Barok krakowski”.
Reżyser postąpił sprytnie, sam łodzianin wsparł się krakowianinem,
niepodważalnym autorytetem, ekspertem Rady Europy ds. baroku, prezesem
Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa, prof. Tadeuszem
Chrzanowskim, który został konsultantem filmu. Jako świetnemu
gawędziarzowi powierzył mu też rolę gospodarza i narratora filmu. Profesor
snuje swobodną opowieść o zawiłościach i dziejach krakowskiego baroku, na
czym film bez wątpienia dodatkowo zyskuje.
Także zdjęcia powierzył reżyser rodowitemu krakowianinowi, operatorowi
Jackowi Siweckiemu, który z zadania wywiązał się znakomicie. W nastrój
baroku wprowadza nas też oryginalna muzyka barokowa dawnych mistrzów
polskich, a w szczególności krakowskich, perfekcyjnie wykonana (przez też
krakowski) zespół muzyki dawnej “Fiori Musicali” pod kierunkiem Zygmunta
Kaczmarka.
Tyle o pierwszym filmie, który miał dwie emisje w naszej telewizji
krakowskiej, a na kasetach VHS udźwiękowiony został aż w czterech wersjach
językowych, polskiej, francuskiej, angielskiej i niemieckiej, aby mu
łatwiej było wędrować przez świat, chwaląc Kraków i jego zabytki, dzięki
którym przecież został wpisany na listę światowego dziedzictwa kultury
UNESCO.
Zachęcony powodzeniem filmu o baroku postanowił A. Czulda zrealizować cały
cykl filmów o sztuce i zabytkach poszczególnych epok w Krakowie. Bardzo
szybko powstały dwa kolejne scenariusze, pierwszy o epoce gotyku, a drugi
o epoce renesansu i manieryzmu. Tak jak i poprzednio nie odmówił swojej
pomocy prof. Tadeusz Chrzanowski, jako konsultant naukowy, a napisania
recenzji merytorycznych podjęły się takie autorytety naukowe, jak prof.
Jerzy Gadomski, prof. Adam Małkiewicz i dr Andrzej Fischiger. Nie odmówił
swej pomocy finansowej Urząd Miasta i Urząd Wojewódzki, dużego wsparcia
udzielił też krakowski Oddział Banku Inwestycyjnego SA. w Warszawie, w
pełni doceniając rangę tego rodzaju filmów. Dużą pomoc okazał też Zarząd
Rewaloryzacji Zabytków Krakowa, gorąco popierając i propagując ideę
powstania tych filmów.
Ale na tym dobra passa się skończyła, bo chociaż realizatorzy w imieniu
producenta (Wytwórni Filmów Oświatowych i Programów Edukacyjnych w Łodzi)
zwrócili się pisemnie z prośbą o sponsorowanie, do wielu krakowskich firm
i instytucji, to odzew był raczej mierny. Nie jest zadaniem gazety
naganianie sponsorów i besztanie na łamach tych, którzy nie mają ochoty
przyczyniać się do rozwoju sztuki, chociaż na całym świecie kulturę
wspierają biznesmeni, bogate firmy i instytucje, poczytując to sobie w
dodatku za zaszczyt... Ale zbulwersował mnie fakt, że część adresatów,
zapominając o savoir faire nawet nie odpowiedziała na skierowaną pod ich
adresem prośbę (świadomie nie wymieniam nazw tych instytucji i firm,
licząc, że może ockną się w porę).
Wspominam natomiast krakowską telewizję, bo jest to bardzo liczący się
współproducent, i musi zdumiewać fakt, że chociaż sama wyemitowała na
antenie (za co jej wielka chwała) “Barok krakowski”, to jednak swój udział
w dwóch kolejnych realizacjach uzależniła od zakupu filmu o baroku przez
centralę w Warszawie. Czy nadal obowiązuje centralizacja, czy za każdym
razem trzeba oglądać się na “stołycę”?
I tu dochodzimy jakby do meritum sprawy. Jest szansa aby powstał cykl
dobrych filmów o zabytkach i historii Krakowa, cykl, który mógłby być
wizytówką Krakowa, jego archiwalnym zapisem, który mógłby być emitowany w
naszej rodzimej telewizji i sprzedawany telewizjom zachodnim, a tym samym
ludzie z całego świata poznaliby naszą kulturę, zresztą korzyści można
wymienić o wiele więcej, ale niestety sam reżyser i grono entuzjastów
skupionych wokół niego nie zdziałają niczego o ile nie wspomogą ich sami
krakowianie tzn. liczne instytucje i biznes, którym los dał tę jedyną
szansę życia i pracowania w jednym z najpiękniejszych miast świata,
podarunek z wartości, z którego mało kto zdaje sobie dzisiaj sprawę,
podobnie jak z tego, że jeśli teraz nie podejmie się pewnych promocyjnych
inicjatyw, za niedługo może być już za późno na cokolwiek.
BOGUSŁAWA PAŁCZYŃSKA
|