- Promocja Europejskiej Stolicy Kultury trzema kasetami video -
|
WŁADZE
lokalne w całej Europie zabiegają o to, by najlepsi fachowcy na taśmie
filmowej uwieczniali “duszę” miasta. Rajcy z Lizbony nie tak dawno zlecili
wykonanie filmu dokumentalnego samemu Wimowi Wendersowi, który nie
zmarnował takiej okazji i zrobił doskonały fabularny film opowiadający o
tym, jak powstaje dokument o portugalskiej stolicy. “Lisbon Story”
zachwyca swoją magią i tajemniczością. Reżyser opowiedział jakąś
historyjkę, ale najważniejsze, że wykorzystał walory miasta, ukazał
wielowiekowe dziedzictwo Lizbony...
O to, by uwiecznić magię i atmosferę starego Krakowa, nikt nie dba. Nasi
rajcy różnią się od tych z Lizbony. Tworzą wielkie wizje, kreślą obszary
strategiczne, przyciągają inwestorów albo zwyczajnie w świecie kłócą się
zanurzani “po uszy” w bzdurach i śmieciach.
Turysta wywozi z naszego miasta okruchy wspomnień, góralskie ciupagi i
marnej jakości widokówki. Bardzo gorzko brzmią słowa Patrica Championa
dyrektora Instytutu Francuskiego w Krakowie, który zwrócił mi kiedyś uwagę
na fakt, że Kraków marnuje swoją szansę i wkrótce może przestać zasługiwać
na miano miasta kultury i stolicy kulturalnej Europy w 2000 roku...
- Kultura nie jest czymś, co zostało miastu dane na zawsze, trzeba o nią
dbać i wzbogacać o nowe formy i treści...
Na zachodzie Europy już dawno zrozumiano, że nową formą promowania miasta
i regionu są środki audiowizualne. Film, kaseta video stają się pamiątką –
trwałą i bardzo atrakcyjną również pod względem kulturotwórczym. Filmy
dokumentalne wykonywane na zlecenie miasta służą promocji walorów
turystycznych i pomagają potencjalnym inwestorom w podjęciu decyzji.
Jeszcze raz podkreślam, że tak jest w całej Europie...
Czy istnieją filmy o Krakowie? Mogłoby się wydawać, że są sprzedawane w
księgarniach, a rozdawane w instytucjach samorządowych. W księgarniach
spotkałem się tylko z jednym filmem. Nie jest eksponowany na wystawie
żadnej dużej krakowskiej księgarni. Jest upchany na bocznych półkach –
sprzedaje się słabo. Turysta przechodzący obok witryn może nawet nie
wiedzieć, że coś takiego jak film o Krakowie istnieje i że można to “coś”
kupić.
- Filmy o Krakowie są częścią strategii promocyjnej naszego miasta –
przekonuje Krzysztof Goerlich
wiceprezydent Krakowa. Jeśli tak, to w ofercie
promocyjnej miasta powinny znajdować się kasety video, powinny być
rozdawane inwestorom, oficjalnym delegacjom itp. Ale czy tak się dzieje?
Jakie taśmy rozdaje (jeśli rozdaje) Biuro Promocji i Ofert UMK? Czy ma co
rozdawać skoro produkcją filmów o Krakowie zajmują się obecnie tylko
ludzie o silnych nerwach, którzy potrafią pokonać przeszkody, jakich nie
brakuje...
Producent filmów niekomercyjnych (o walorach artystycznych) może liczyć na
pomoc instytucji zajmujących się wspieraniem przedsięwzięć kulturalnych. W
Wydziale Kultury Miasta Krakowa ciągle przybywa wniosków o dofinansowanie
rozlicznych konkursów, festiwali, grup i zespołów artystycznych domów
kultury oraz innych placówek kulturalnych.
Andrzej B. Czulda, reżyser z Łodzi w 1995 roku otrzymał 100 mln starych
złotych na zrobienie filmu o barokowych zabytkach Krakowa.
Film kosztował 800 milionów i miał być pierwszą częścią sześcioodcinkowego
serialu o Krakowie – średniowiecznym, renesansowym itd. Krakowscy
urzędnicy dość przychylnie odnoszą się do planów reżysera. Wydział Kultury
Miasta Krakowa przyznał w tym roku na realizację drugiej i trzeciej części
cyklu kolejne 150 milionów...
- Wiemy, że to może pokryć tylko część wydatków związanych z produkcją
filmu, ale nie możemy dać więcej po pierwsze dlatego, że nie mamy, a po
drugie dlatego, że produkcja tego filmu to przedsięwzięcie komercyjne –
twierdzi Robert Salisz
z Wydziału Kultury UMK.
Nigdzie na świecie produkcja filmu o zabytkach nie jest przedsięwzięciem
komercyjnym. Andrzej Czulda nie jest wyjątkiem. On też nie może liczyć na
zwrot kosztów produkcji samego filmu. Kasety video, które zrobiła na
własny koszt łódzka wytwórnia filmowa, jedynie zarobiły na siebie...
- Wyszliśmy “na zero”, co i tak nas zaskoczyło, bo nie mieliśmy pieniędzy
na promocję filmu – mówi reżyser.
Wydział współfinansując przedsięwzięcie Andrzeja B. Czuldy otrzymał
bezpłatnie 30 egzemplarzy filmu w polskiej wersji językowej. Urzędnicy
krzywią się na myśl, że mieliby zakupić kasety w innej wersji językowej
bardziej przydatnej do promocji miasta...
- Te kasety jeszcze u nas leżą. Dlaczego mielibyśmy kupować następne
egzemplarze, skoro jeszcze nie rozdaliśmy tych 30? Ten film ze względu na
swój specyficzny charakter nie jest traktowany jako suvenir – twierdzą
urzędnicy.
Czy można używać do promocji miasta filmów opowiadających o tradycji i
kulturze? Można w Lizbonie, ale też i w ... Kaliszu. Kalisz – w
przeciwieństwie do Krakowa – nie będzie w 2000 roku stolicą kulturalną
Europy, a mimo to stara się nowoczesnymi środkami technicznymi promować
swoje zabytki. Film video (autorstwa A. Czuldy) o zabytkach Kalisza stał
się podstawą do budowania kampanii promocyjnej ukazującej walory
turystyczne tego miasta. Koncepcja promocyjna – wypracowana w Krakowie –
opiera się o inne filary. Film o barokowych zabytkach do tej koncepcji nie
pasuje...
- To jest dobry, specjalistyczny obraz dokumentalny mający wysokie walory
artystyczne, ale miasto promowane jest innego rodzaju filmami – tłumaczy
Krzysztof Goerlich.
Prezydent uważa, że do celów promocyjnych nadają się filmy ukazujące
Kraków przede wszystkim jako miejsce atrakcyjne pod względem potencjalnych
inwestycji. Dlaczego Urząd Miasta nie chce rozdawać kaset Andrzeja Czuldy?
Odpowiedź jest zaskakująca. Urzędnicy nie chcą rozdawać kaset o krakowskim
baroku, bo nie chcą rozdawać kaset...
Skoro miejscy urzędnicy czują taki wstręt do filantropii i wszelkiego
rodzaju rozdawnictwa to czy nie mogliby zarobić na dystrybucji kaset? Bo
skoro już film o Krakowie powstał to czy nie można go sprzedać turystom?
Reżyser proponował miastu zakup kaset po zniżkowej cenie...
- Urząd Miasta nie powinien i nie może być dystrybutorem filmów. Kasety
video powinny być sprzedawane w księgarniach, a nie w magistracie – uważa
prezydent K. Goerlich.
Warto wspomnieć o czymś jeszcze. Zajrzyjmy do szafy miejskich urzędników
odpowiedzialnych za promocję miasta. Co tam mają? Sporo kolorowych
wydawnictw, może jeszcze jakiegoś zmaltretowanego lajkonika, który ocalał
prowadzony na promocyjną rzeź w Nowym Jorku. A gdzie te sterty kaset,
które zgodne są z promocją strategiczną miasta?
- Oczywiście, że mamy kasety z filmem o Krakowie, ale nie rozdajemy ich,
bo nie stać nas na zakup kilku tysięcy taśm – mówi
Jacek Kowalski dyrektor
Biura Promocji i Ofert UMK.
- Nie widziałem filmu o krakowskim baroku i nic nie
wiem o działaniach Andrzeja Czuldy –przyznaje dyrektor – Jeśli chodzi o
film, który używamy do promocji miasta, to uważam, że jest on najlepszy,
jaki mogliśmy mieć. Trwa 16 minut i pokazuje Kraków przyjazny, kolorowy...
Film – “Kraków klejnot Polski” – zgodny jest z promocyjną strategią
miasta, nic więc dziwnego, że bywa pokazywany gościom i potencjalnym
sponsorom...
- Każdy urzędnik prowadzący spotkanie z delegacją zagraniczną, albo
prezydent jadący za granicę może zabrać taką kasetę. Taśm właściwie nie
rozdajemy, bo sami mamy tylko kilka. Organizowane są pokazy – tłumaczy mi
urzędniczka w Biurze Promocji i Ofert UMK. W biurze wszyscy drżą o los
wypożyczanych kaset. Co stanie się, kiedy jakiś roztargniony urzędnik
zgubi bezcenną taśmę? Nie będzie czym promować miasta? Spokojnie! Jak
zginie jedna to zostaną jeszcze dwie gotowe do promowania europejskiej
stolicy kultury – metodą audiowizualną, nowoczesną i skuteczną.
Nie ulega wątpliwości, że promocja Krakowa środkami audiowizualnymi
kuleje, i chyba nie można tego stanu tłumaczyć tylko brakiem pieniędzy...
PIOTR BARAN
|