Strona główna

Biografia

Filmografia

Z prasy

Inne

Opowiadania

Kontakt


Andrzej B. Czulda

- Zauroczony Krakowem -

 

Wrośnięci w pejzaż

Nie urodził się w Krakowie, ani też w nim nie mieszka, ale mimo to nie tylko pasuje do tej rubryki, ale wręcz zasłużył na to, by się w niej znaleźć.
Andrzej B.Czulda jest reżyserem filmowym. Mieszka i pracuje w Łodzi, ale przed laty zauroczył go Kraków i jego niezwykłe zabytki do tego stopnia, że postanowił ich nieprzemijające piękno zatrzymać i uwiecznić raz na zawsze na filmowej taśmie.
Tak narodził się cały cykl filmów poświęconych naszemu miastu. Pierwszym, nakręconym w tej serii filmem, był “Krakowski Barok”. Film, dzięki któremu nie tylko turyści, ale i my sami – Krakowianie mogliśmy zobaczyć nie dostrzegane na co dzień piękno i całe bogactwo naszych zabytków pochodzących z epoki baroku.
Właśnie w trakcie realizacji tego filmu poznałam reżysera osobiście. Jego determinacja, żeby zrealizować swoje marzenie, była imponująca. Oczywiście, jak zwykle, główną przeszkodą był brak pieniędzy. Szukał ich wśród krakowskich firm, zasobniejszych instytucji czy organizacji. Potrzebne fundusze zdobywał z ogromnym trudem, tak, że chwilami miałam wrażenie, że to jemu zależy bardziej na realizacji filmu aniżeli Krakowianom.
Podziwiałam go, że nie rezygnował. A wręcz przeciwnie, ten opór materii jakby zachęcał go do wysiłku, do mobilizacji pracujących z nim ludzi.
Wartość “Baroku” podniósł jeszcze na pewno fakt, iż po owych zabytkach “oprowadzał” widzów jeden z najwybitniejszych znawców tematu – profesor Tadeusz Chrzanowski.
“Krakowski Barok” obejrzeli Polacy m.in. w Zakopanem i Krakowie, a także cudzoziemcy np. w Paryżu, a jego francuską wersję przekazano do Archiwum Zasobów Kulturowych Rady Europy w Strasbourgu, która ogłosiwszy rok 1994 “Rokiem Baroku”, wsparła polską inicjatywę finansowo. Film znalazł się w polskich instytucjach kultury w wielu krajach, a także na wideokasetach. Wszyscy, którzy mieli możliwość obejrzenia go, nie kryli zachwytu dla pracy jego twórców i w ogóle dla samego pomysłu realizacji takiego cyklu, który w sposób najbardziej przystępny i atrakcyjny, a równocześnie uniwersalny dokonuje prezentacji krakowskiej historii, pokazując zabytki nieprzemijającej kultury. Wyglądało więc na to, że dalsze części tego niezwykłego serialu powstaną nie tylko przy ogólnej aprobacie inicjatywy, ale także przy wsparciu “możnych” i władz krakowskich. Ale nic takiego nie nastąpiło. Kiedy spotkałam reżysera tuż po jego artystycznym sukcesie nie krył rozczarowania. – To śmieszne – powiedział – tak mi się wydaje, że krakowskie władze uważają, iż jest to tylko moje widzimisie, a przecież to miasto piękne i niezwykłe musi zadbać o swoje dziedzictwo, bo inaczej zginie ono bezpowrotnie i nikt nie zdoła go uratować. Kiedyś marzyłem o tym, żeby mieszkać w Krakowie, ale teraz cieszę się, że udało mi się poznać wiele wspaniałych osób, zobaczyć niepowtarzalne miejsca, ale żyć tu na co dzień nie chciałbym przy takiej obojętności ludzi na to, co darmo otrzymali od losu i czego docenić nie potrafią. Słuchałam tego z żalem i bez zdziwienia tą goryczą twórcy. Miło było mi tylko słuchać wówczas pochwał mediów, a w tym szczególnie naszego Radia Kraków i istniejącego wówczas “Echa Krakowa”, dla instytucji, które pomagały twórcom, przede wszystkim wyrazów najwyższego uznania dla dyrektorów muzeów krakowskich i zakonników z krakowskich klasztorów (bogate zbiory tych placówek udostępniono filmowcom bezpłatnie).
Kiedy Andrzej Czulda wyjeżdżał wówczas do Łodzi, myślałam, że jeśli kiedyś się znowu spotkamy, będzie to raczej spotkanie towarzyskie, aniżeli “uczestniczenie” w obejrzeniu dalszych filmów zamierzonego cyklu.
I oto kiedy już całkiem zwątpiłam w pozytywny efekt walki o pieniądze niestrudzonego Andrzeja i jego ekipy, zawiadomił mnie, że wraca do Krakowa, że pieniądze w końcu się znalazły i że rozpoczyna znowu pracę nad ukochanym tematem. Za kamerą stanął znakomity krakowski operator Jacek Siwecki, a niestrudzony i na pewno niezastąpiony “narrator” profesor Chrzanowski, ponownie podjął się wdzięcznej, choć trudnej roli opowiedzenia tym razem historii o krakowskim gotyku i renesansie.
Do tej pory nie widziałam filmów, ich pokaz ma się odbyć niebawem. Ale widzieli je już inni, m.in. w Łodzi. Chciałabym więc skorzystać z relacji Zdzisława Szczepaniaka, łódzkiego dziennikarza z “Dziennika Łódzkiego”, który w numerze z 11 sierpnia br. pisze: (...) Po przyjęciu do rozpowszechniania w I Programie TVP i TV Polonia “Złotej jesieni krakowskiego średniowiecza” oraz ukończeniu pracy nad “Krakowskimi obliczami renesansu i manieryzmu” – zaproszony zostałem przez Andrzeja Czuldę na pokaz obu filmów(...). Była to jedna z moich najwspanialszych wędrówek po Krakowie. Znalazłem się bowiem w miejscach, do których nigdy mnie dotąd nie wpuszczono. Dotarłem do najtajniejszych zakątków wawelskiej katedry, patrzyłem z bliska w twarze świętych na ołtarzu Wita Stwosza. Dniem i nocą spacerowałem wśród ulic i zaułków Krakowa (...) oglądając zabytki mało znane nie tylko turystom, ale i najstarszym krakowianom.
Tę niezapomnianą podróż w poszukiwaniu pereł krakowskiego gotyku i renesansu odbyłem dzięki człowiekowi, który postanowił pokazać całej Polsce ( a może i światu – jeśli uda się dobrze wypromować jego dzieło ), jak wspaniałymi zabytkami szczyci się podwawelski gród i jak mało jeszcze o nich wiemy. (...) Człowiekiem tym nie jest wcale Krakus z dziada pradziada, potomek rodziny osiadłej od wieków w pobliżu Smoczej Jamy, ale... filmowiec z Łodzi. Od kilku już lat reżyser Andrzej Czulda realizuje – wbrew rozlicznym kłopotom i przeciwnościom – swoje marzenie: “Zrobić takie filmy o Krakowie, by nawet jego mieszkańcy zawołali pełni zdumienia: “Sami nie wiemy, co posiadamy”.
Ten obszerny cytat zamieściłam w tym miejscu świadomie i po to, by wyjaśnić do końca moje stwierdzenie, że Andrzej Czulda nie tylko winien znaleźć się w tej rubryce, ale po prostu mu się to należy, bo trzeba przyznać, iż niewielu z nas, rdzennych Krakowian, potrafi tak utożsamić się ze swym miastem i niewielu udałoby się je tak rozsławić dzięki własnemu talentowi, ale i uporowi równocześnie. BOGUSŁAWA PAŁCZYŃSKA

Od prawej: reż. Andrzej Czulda i operator Jacek Siwecki

Od prawej: prof. Tadeusz Chrzanowski, cysters ojciec Hugo Leszczyński i Andrzej Czulda

 

 

 

 

 


Project by Betinho
Wszelkie prawa zastrzeżone