W
stolicy kultury na filmy o kulturze brakuje pieniędzy
Pieniądze na film o Krakowie Andrzej Czulda, reżyser zdobył w...
Warszawie. Realizacją nie zainteresował się ani Festiwal Kraków 2000, ani
Wydział Edukacji i Kultury. Obrazy z cyklu “Krakowskie oblicza kultury”
kilkakrotnie emitowane w telewizji, prezentowane na festiwalu filmów o
sztuce w Paryżu, są – jak widać – nieatrakcyjne dla władz grodu Kraka.
Historia ma swój początek w roku 1994, kiedy Andrzej B.Czulda rozpoczął
realizować swój pierwszy film “Barok krakowski”. Otrzymał wówczas z
Wydziału Kultury UMK 10 tys. zł, co stanowiło dziesiątą część kosztów
filmu. Gotowy film, zgodnie z umową, wytwórnia przekazała Wydziałowi
Kultury UMK (w wersji polskiej). Wytwórnia Filmów Oświatowych z własnych
funduszy wykonała trzy dalsze wersje obcojęzyczne.
- Zaproponowaliśmy Wydziałowi Kultury, aby w celu rozpropagowania filmu
poprzez władze miasta, zakupił (po promocyjnej cenie 18 zł za kasetę)
pewną ilość kaset w wersjach, co byłoby prezentem dla odwiedzających
oficjeli – przypomina reżyser.
Miasto nie skorzystało z propozycji. Przyczyna prosta: brak pieniędzy.
Tymczasem “Barok krakowski” kilkakrotnie został wyemitowany przez TVP i
zawędrował na festiwal o sztuce w Paryżu. Prof. Tadeusz Chrzanowski
wręczył kasetę prezydentowi. Otrzymał ją również papież.
- Film zbierał najlepsze recenzje i tak od krytyków sztuk, historyków jak
i widzów. Powstał więc pomysł, aby zrealizować kolejne odcinki o
następnych epokach w Krakowie. Rozpoczęła się batalia o pieniądze na
realizację projektu.
Złota jesień
Wydział Kultury zgodził się dołożyć do produkcji filmu “Złota jesień
krakowskiego średniowiecza” 7 tys. zł. Odmówił pieniędzy na drugi film
(“Krakowskie oblicza renesansu i manieryzmu”), który miał być kręcony
równocześnie. Środki znalazły się dopiero w Warszawie.
- Po zrealizowaniu filmów przesłaliśmy bezpłatnie Wydziałowi Kultury 20
kaset w pięknych barwnych obwolutach z filmem “Złota jesień krakowskiego
średniowiecza”. Zaproponowaliśmy także zakupienie drugiego z filmów po 25
złotych za sztukę – mówi reżyser.
Wydział Edukacji i Kultury na kasety pieniędzy nie ma, nie mówiąc o
dofinansowaniu kolejnych odcinków cyklu.
- To nie Pavarotti czy Madonna – zauważa Marek Podoluk, zastępca dyrektora
Wydziału Edukacji i Kultury.
- W naszym wydziale nie ma już referatu promocji, który został
przeniesiony do Wydziału Rozwoju Miasta Krakowa – zaznacza – My zaś
absolutnie nie mamy pieniędzy na dofinansowanie filmów. Jak na razie nie
mamy też pieniędzy na zakup większej ilości kaset z filmami Czuldy. Być
może pod koniec roku...
Kraków absolutnie nie chce filmów o Krakowie. – Żadnego zainteresowania ze
strony władz, Wydziału Kultury, który powinien wszelkimi siłami promować
miasto – dziwi się Andrzej Czulda. – A cóż może być lepszego niż film,
który można obejrzeć wielokrotnie, dać komuś w prezencie. Wystarczy
przecież obejrzeć kanały Planet czy Discovery, by zobaczyć, jak świat
reklamuje swoje zabytki i ile filmów na ten temat nakręcił.
Cykl “Krakowskie oblicza kultury” ma mieć 6 części. 3 już są, pozostałe
(“Kraków doby pierwszych Piastów”, “Krakowska epoka romantyzmu” i “Kraków
przełomu wieków”) czekają na realizację. – Gdy proszę warszawskich
sponsorów o pieniądze, pytają: ile dał Kraków. Gdy mówię ze wstydem, że
nic, rozmowa kończy się momentalnie – podkreśla reżyser.
Kraków w 16 minut
Gród Kraka skąpi pieniędzy na swoją promocje. To jednak nie wszystko. Nie
dba też o majątek, który został mu darowany. Przykładem jest nieznane
miejsce pobytu kaset (30 sztuk) z filmem “Barok krakowski”, które ongiś
reżyser przekazał Wydziałowi Kultury. W Wydziale Edukacji i Kultury ich
nie ma, nie trafiły też do referatu promocji, który o kasetach Czuldy nie
ma pojęcia.
- Mamy, owszem, 16 minutowy film o Krakowie. Nie jest to jednak obraz
wyłącznie o sztuce. Nie jest to też materiał do masowego rozdawania –
zauważa Michał Jakubczyk, dyrektor Wydziału Rozwoju UMK. - Są też inne
kasety, przewodnik po Krakowie, CD. O cyklu nic jednak nie słyszeliśmy.
Dyrektor nie wyklucza, że wydział mógłby zakupić kilka kaset. Nie jest to
jednak możliwe bez oficjalnej oferty i zapoznania się z materiałem.
(kach)

Andrzej Czulda na planie filmowym
Fot. Archiwum
|