- Rzecz o Cmentarzu Orląt Lwowskich -
|
„Polegli, abyśmy wolni żyli”
Cisza... Jest to chyba pierwsze odczucie, które
zwraca uwagę... tu nawet ptaki nie kwilą, nie dociera szum pobliskiej
ulicy, a przejeżdżające nią z rzadka samochody, sprawiają wrażenie, jakby
były zawstydzone swoim warkotem. Cisza i panujący majestatyczny spokój
działają na wszystkich – przybywające tu licznie wycieczki rodaków po
wejściu na cmentarz jakby automatycznie zniżają głos, mówią szeptem.
Cmentarz Obrońców Lwowa – „Orląt Lwowskich”... miejsce magiczne, więc i
cisza wprost magiczna.
Setki jednakowych kamiennych mogił z krzyżami,
ustawionych niczym kompanie wojska, równo w półkolistych położonych
tarasowato alejkach. I tylko tabliczki na mogiłach różne; setki, setki
żołnierskich mogił - nie sposób przeczytać wszystkich napisów, westchnąć,
może pobłogosławić.
Z dawnej półkolistej kolumnady pozostały dziś tylko
dwa pylony i łuk triumfalny z wyrytymi słowami: „Mortui sunt ut liberi
vivamus” – „Polegli, abyśmy wolni żyli”. Niczym wyciągnięte ku niebu
ramiona, stoją po bokach okaleczone pylony: na jednym wyryto nazwy
lwowskich pobojowisk i redut, na drugim nazwy pól bitewnych z Małopolski
Wschodniej – dużo tych nazw... Na szczycie wzgórza stoi Kaplica Orląt.
To miejsce, z którego w 1925 roku przeniesiono
prochy nieznanego z nazwiska żołnierza do Grobu Nieznanego Żołnierza na
placu Saskim w Warszawie. W katakumbach, których strzegą wykute na
zewnętrznej stronie łuków arkad płaskorzeźby milczących aniołów,
spoczywają polegli w roku 1918 w obronie Lwowa... często zaledwie
młodzieńcy, dzieci raczej jeszcze. Wśród nich jeden z najmłodszych
uczestników walk o Lwów – Jurek Bitschan – 14-letni gimnazjalista, który
zginął 22 listopada 1918 roku w południowej części cmentarza,
ostrzeliwując się zza nagrobków. To o nim Maciej Szukiewicz w
wierszu-epitafium pisał:
W granatowym mundurku, wątlejszy od chabin,
Nie pacholę, lecz dziecko, pomykał zaułkiem.
Gdzież ty wleczesz ten większy od ciebie karabin?
Dokąd chłopcze?
-
Ze studenckim połączyć się pułkiem.
Brat poszedł, tato poszedł i ja chcę tak samo.
Tylkom się dłużej od nich żegnał z moją mamą,
Płakała, gdym odchodził.
Wróć, wojna nie żarty
-
Ja wrócę, proszę pana, ale jak do Sparty,
z tarczą albo...
Cicho, zamilcz, mrok się czarny wlecze.
Posłyszy cię nie w porę i jeszcze urzecze.
-
Powrócę!...
I powrócił, lecz nie z nią, a ... na niej.
Dużo tych tablic, jeszcze więcej nazwisk, a przy
każdym; przynależność wojskowa, data bohaterskiej śmierci, otrzymane
odznaczenia, jakże często nadane pośmiertnie. Ale jest coś, co zwraca
uwagę - to puste miejsca pozostawione na być może najważniejsze
odznaczenie; Krzyż Obrońców Lwowa. Dziś władze Lwowa nie wyrażają zgody na
jego umieszczenie, jeszcze nie zatarły się wzajemne uprzedzenia,
nieufności i animozje.
Po prawej stronie katakumb wznosi się mogiła
francuskich piechurów, poległych w obronie Lwowa. Brak na niej tylko
pomnika francuskiego piechura w zadumie wspartego o karabin. Z lewej
strony katakumb taka sama w kształcie mogiła amerykańskich lotników, i tu
przeraźliwą pustką krzyczy miejsce po pomniku uskrzydlonego lotnika. Pod
kamienną płytą z wykutymi nazwiskami spoczywa trzech lotników
amerykańskich; por. WP Edmund Graves ( zginął 22.XII 1919 r. we Lwowie ),
kpt. WP Artur H. Kelly ( zginął 16.VII. 1920 r. pod Łuckiem ) i por. WP G.
Mac Callum ( zginął 31.VIII. 1920 pod Lwowem ). Jesienią 1919 roku
przybyło do Lwowa 16 pilotów amerykańskich, którzy utworzyli jedną z
najwaleczniejszych eskadr lotniczych w wojnie polsko-bolszewickiej 1920
roku – eskadrę im. Tadeusza Kościuszki. W długim rzędzie mogił u podnóża
katakumb, obok mogiły brygadiera Czesława Mączyńskiego (1881-1935),
komendanta Orląt Lwowskich i komendanta Małopolskich Oddziałów Armii
Pomocniczej, spoczywa sześciu poległych pod Zadwórzem dowódców.
Pośród wielu mogił cmentarza Orląt, są i mogiły
trzech polskich lotników, bohaterów wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku.
Mjr pil. Stefan Stec ( zginął śmiercią lotnika w 1924 r. ), jeden z asów
byłego lotnictwa Austro-Węgier, odniósł pierwsze zwycięstwo powietrzne nad
samolotem ukraińskim na froncie galicyjskim wiosną 1919 roku. To właśnie
mjr Stec był twórcą znaku lotnictwa polskiego – biało-czerwonej
szachownicy, ( początkowo była jego „godłem osobistym”, z którym latał
jeszcze na froncie włoskim ). Kpt. pil. Stefan Bastyr ( zginął śmiercią
lotnika w 1920 r. ), organizator i dowódca lotnictwa lwowskiego. Ppłk.
pil. obser. Władysław Toruń ( zginął śmiercią lotnika w 1924 r. ),
uczestnik bojów o Persenkówkę zwaną „redutą śmierci” lub „Polskimi
Termopilami”. Gdy w roku 1990 buldożery odsłoniły spod zwałów ziemi i
śmieci groby pilotów, na płycie widoczny był jeszcze znak szachownicy, ale
bez wypełniającej go kiedyś biało-czerwonej masy.
Dalej w głównej alei jest grobowiec, zdawać by się
mogło, bezimienny. Brak na nim tablicy oraz napisów, tylko krzyż zdobi
przód tumby. Spoczywa w nim jeden z najwybitniejszych dowódców, który w
szczególny sposób zasłużył się w walkach o Galicję i w obronie Lwowa –
gen. Wacław Iwaszkiewicz-Rudoszański. Tak znienawidzony przez Ukraińców,
że władze cmentarza wciąż nie godzą się na ustawienie nagrobnej tablicy.
Ale tablica jest; wydobyta spod ziemi, spoczywa na trawniku w rogu
cmentarza, czekając zapewne na czas, gdy miejsce nienawiści i
nietolerancji zajmie pojednanie i zrozumienie. Nieopodal spoczywa gen.
Tadeusz Jordan-Rozwadowski, dowódca Armii „Wschód”, szef Sztabu
Generalnego WP w latach 1920-21, który zamienił w rozkazy ideę marszałka
Piłsudskiego o przegrupowaniu wojsk, współtwórca planów polskiej
kontrofensywy zza Wieprza, która odrzuciła wojska marszałka
Tuchaczewskiego. Dalej zostali pochowani: gen. bryg. Edmund Kessler
(1880-1930) szef Sztabu Frontu Galicyjsko-Wołyńskiego i komendant Szkoły
Wojennej, gen. dyw. Jan Thullie-Prawdzic (1876-1927) dowódca Armii
„Wschód” a także komendant Garnizonu Lwów, płk. Marceli
Jastrzębiec-Śniadowski ps. „Grot” (1878-1927) twórca i komendant artylerii
we Lwowie.
Mogiły, mogiły... był to najpiękniejszy cmentarz w
II Rzeczypospolitej. W 1970 roku zniszczyli go Rosjanie czołgami,
urządzając tu wysypisko śmieci i warsztaty. A jednak niczym „Feniks z
popiołów” powstał dzięki decyzjom rządu polskiego i władz Ukrainy, równie
piękny, choć z pewnymi zmianami. Jednak nie ma „róży bez kolców”, gdyż
władze Lwowa blokują dokończenie odbudowy cmentarza według zawartych
porozumień. Nie godzą się na odbudowę Pomnika Chwały, wspomnianych rzeźb
lotników amerykańskich i piechurów francuskich, rzeźby lwów u podnóża łuku
triumfalnego, które trzymały tarcze z napisami; „Zawsze wierny” i „Tobie
Polsko”. Nie będzie oryginalnego napisu na głównej płycie pamiątkowej,
który brzmiał: „Nieznanym Bohaterom Poległym w Obronie Lwowa i Kresów
Południowo-Wschodnich”. Czas płynie i wciąż nie ma, tak długo i z taką
nadzieją oczekiwanego oficjalnego otwarcia Cmentarza Orląt.
I dlatego może, do głębokiej zadumy zmusza
przesłanie obecnych prezydentów Ukrainy i Polski wykaligrafowane złoconymi
literami na ceglanym murze, stojącym na miejscu symbolicznym - granicy
Cmentarza Orląt Lwowskich a Mauzoleum Strzelców Siczowych – dawnych
przeciwników z okresu obrony Lwowa:
„ Na progu XXI wieku pamiętajmy o przeszłości,
ale myślmy o przyszłości!”
Autor jest reżyserem filmu dok. Cmentarz Orląt
Lwowskich.
|