Andrzej B.Czulda, dokumentalista
Moi koledzy w trakcie realizacji obcują
zazwyczaj ze swoimi bohaterami, ja – z historykami, moimi konsultantami –
mówi Andrzej B.Czulda, dokumentalista.
- Oni nie pozwalają na rozwinięcie skrzydeł
fantazji – wyjaśnia. – Czasem mnie to denerwuje, ale prawda
historyczna jest najważniejsza. Jednak zdarza się, że kiedy pytam
archeologa o jakiś fakt sprzed tysięcy lat: „było tak”, słyszę odpowiedź:
„Mogło tak być”. I zostaję dalej z problemem.
W czwartek, o godz. 12.10 TV Polonia przypomni
„Złotą jesień krakowskiego średniowiecza” jego autorstwa. To jeden z
filmów serii poświęconej historii Krakowa, nagradzanych wielokrotnie na
festiwalach. Jednak z sześciu zaplanowanych, trzech dotychczas nie udało
się zrealizować ze względu na brak środków finansowych.
- Na tych filmach można zobaczyć rzeczy, których
rodowici krakowianie nie widzieli – bo nie można np. obejrzeć z lotu ptaka
Ołtarza Mariackiego. Ale popyt na takie kino, jakim się zajmuję, jest
coraz mniejszy. Na szczęście są też chwile, które utwierdzają mnie w
przekonaniu, że moja praca nie idzie na marne. Byłem w Lubomierzu jako
gość specjalny festiwalu komedii. Niedaleko tego miasteczka mieszka
bohater mojego „Wpinania księżyca”. Gdy zobaczyłem, ile ludzi przyszło
zobaczyć ten film, upewniłem się, że warto „robić swoje”.
„Wpinanie księżyca” to dokument, który opowiada o
świecie i twórczości Dariusza Milińskiego, malarza, rzeźbiarza, poety,
inicjatora plenerowych spektakli teatralnych, twórcy Grupy Plastycznej
Pławna 9. Przed dwoma laty na kieleckim Ogólnopolskim Przeglądzie Form
Dokumentalnych „Nurt” otrzymał nagrodę ufundowaną przez „Rzeczpospolitą”.
- Kiedy zobaczyłem katalog prac tego malarza, od
razu postanowiłem, że nakręcę o nim film. Chciałem, by powstało tajemnicze
misterium.
Zapytany, który film było najtrudniej zrealizować,
Andrzej B.Czulda odpowiada:
- Wszystkie. Przy każdym bardzo się spalam,
godzinami dopracowując najdrobniejsze szczegóły scenariusza. Nawet koledzy
śmieją się, że jestem pod tym względem jak aptekarz. Ale tak naprawdę film
powstaje przy biurku. Zdjęcia są wykładnią tego, co się napisało. Jednak
po pewnym czasie od nakręcenia każdy film przestaje mi się podobać, widzę,
ile mógłbym jeszcze w nim zmienić, poprawić.
Od początku realizuje dokumenty o sztuce, jej
historii i twórcach.
- Od najmłodszych lat ciekawiła mnie historia. To
był przedmiot, z którego byłem najlepszy w szkole. Najbardziej
interesowało mnie średniowiecze. Może to efekt chłopięcych wyobrażeń o
dzielnych rycerzach, potężnych zamkach i tajemniczych, surowych, gotyckich
kościołach. Współczesnej rzeczywistości mam, na co dzień pod dostatkiem –
w telewizji i gazetach. Chcę w moich filmach pokazywać piękno, które
odciągnie widzów od szarówki codzienności.
MAŁGORZATA PIWOWAR
|