Bohater
filmu Aleksy Matczak to: sołtys i wiejski listonosz, który z
własnoręcznie wyzbieranych kamieni postawił w szczerym polu zameczek:
swoją galerię sztuki. Malarz, rzeźbiarz i poeta. Rolnik na 3,5
hektarach.
Jest to przyczynek do dziejów wiejskiej muzy. Rzecz o talencie, o
atelier malarskim pod chłopską strzechą i o tym, że nic na świecie nie
przychodzi samo. Dawne dzieje bohatera niczym nie różnią się od losów
powieściowego Janka Muzykanta. Nędza, służba, talent... W jego
przypadku, jednak nie brakło obiektywnych możliwości i pomocy ze
strony życzliwych ludzi. Jednak nasz bohater nie jest prymitywnym
wiejskim artystą, za którego dziełami ugania się dziś wyrafinowany
smakosz. Opieka plastyczna, nauka w ognisku plastycznym, ten rok w
liceum zrobiły swoje i widać w jego pracach pewne opanowanie
rzemiosła, wpływ konwencji malarskich. Głównie jednak malować, rzeźbić
nauczył się sam. Przeczytał na ten temat tysiące książek. Jeździł też
do Łodzi na konsultacje do profesora Krystyna Zielińskiego z Akademii
Sztuk Pięknych.
- Nie jestem ludowym twórcą – twierdzi – Staram się tworzyć
profesjonalnie. Chociaż bardzo cenię tzw. twórczość ludową. Dla mnie
najważniejsze jest, by obraz miał wyraz artystyczny.
Najchętniej maluje i rzeźbi ludzi. Człowiek – to jego ulubiony temat.
- Ja nie znam słowa wypoczynek. Każda wolna chwila jest dobra.
Samotność jest moim sprzymierzeńcem. Cel mam sprecyzowany, wiem co
powinienem i co muszę zrobić. A praca sprawia mi radość...
|